Nowe życie? :)

Cóż, zaczynam nowe życie blogowe. :) Póki co nie potrafię tu przenieść swoich wpisów z bloxa, ale nie tracę nadziei, że kiedyś mi się uda. Tym bardziej, że lubię wracać do wcześniejszych zapisków, przypominać sobie, co robiłam i o czym myślałam na przykład rok temu o tej porze. Ot, taki bzik. :))

Po niezwykle trudnym styczniu i nieco dziwnym lutym wreszcie nadszedł czas względnego spokoju. I aż dziw mnie bierze, że to już koniec marca mamy. Dopiero co były ferie zimowe, a tu już niedługo święta, potem "majówka" i koniec roku szkolnego. Tak, niezmiernie cieszą mnie zbliżające się wakacje! Łaknę ich jak kania dżdżu. :)

Na początku lutego byłam na L4 i od tamtej pory wciąż męczy mnie kaszel, od którego boli mnie już cała klatka piersiowa. Byłam u lekarza na kontrolnych badaniach (EKG, rentgen), ale niczego niepokojącego nie stwierdził. Przez kilka tygodni brałam przepisane specyfiki (syropy, tabletki), nawet syrop z cebuli sobie zaaplikowałam, ale nic nie pomogło. Męczy mnie ta sytuacja i chyba będę musiała wybrać się do laryngologa tudzież innego specjalisty.

Tegoroczne ferie miałam przedłużone tygodniem zwolnienia lekarskiego. Trochę więc odpoczęłam. Przede wszystkim wyspałam się, przeczytałam kilka książek i zobaczyłam kilka filmów, a poza tym udało nam się z mężem wyjechać na dwa dni w góry. Wyczynowego chodzenia nie było ze względu na utrzymujące się przeziębienie i osłabienie, ale i tak zaliczam ten wyjazd do niezwykle udanych chociażby ze względu na piękne widoki za oknem pokoju i pyszne jagodzianki w schronisku na Hali Boraczej. :)

Po powrocie z gór zabrałam jeszcze na wycieczkę moich rodziców, którzy od dłuższego czasu bardzo chcieli zobaczyć świat kolejowych miniatur. Połączyłam więc ich chęci z moją nagrodą konkursową,
czyli biletem wstępu, i przez kilka godzin zachwycaliśmy się tym całym ustrojstwem jak dzieci. ;)


Do pracy wróciłam z większym zapałem i po prawie 3 miesiącach przerwy ogłosiłam kilka konkursów, dzięki czemu do dziś mam co robić (hehe, jakbym bez tego nie miała!). Przyznam, że i wyróżnienie mojej uczennicy w ogólnopolskim konkursie literackim dodatkowo zmotywowało mnie do działania. Mam nadzieję, że i w kolejnych plastycznych zmaganiach zdobędziemy coś więcej niż dyplomy za udział. ;)

Wizja zbliżającego się strajku jeszcze nie spędza mi snu z powiek, ale przyznaję, że nie do końca mi się ona uśmiecha. Wolałabym tego wszystkiego uniknąć, gdyż obawiam się, że nic dobrego nam to nie przyniesie. 

W poprzedni piątek pierwszy raz od kilku miesięcy wybrałam się z koleżanką na kawę, a w niedzielę zabraliśmy z J. teściową i ciocię na kilkugodzinną wycieczkę. Było pysznie, ciekawie i miło. Dobrze jest wyjść z domu w innym celu niż praca. :)

Tyle na początek. Może zostanę tu na dłużej?

Komentarze

  1. Pomyślności z przeprowadzką - pamiętam swoją, wiem, że nie jest łatwo ale trzymam kciuki. I zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że jesteś.
    Moje leczenie również trwa długo i pewnie jeszcze potrwa.
    Mimo wszystko pracuję:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszak nauczyciele to takie roboty, którym kaszel i ból gardła w niczym nie przeszkadzają. :/ Też pracuję i to bardzo intensywnie.
      Ściskam i szybkiego powrotu do pełni sił życzę!

      Usuń
  3. Te przenosiny z bloxa....moje wpisy jakoś też tam utkły.
    Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś uda się je przenieść.
      Dziękuję i pozdrawiam. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zwiedzam/-y

11 listopada

O wszystkim (i niczym? ;) ) po trochu...