Nauczanie zdalne i plany na przyszłość :)
Kiedy to wszystko się zaczęło, spodziewałam się wielu rzeczy z wyjątkiem tego, że "padnie" dziennik. ;) Na szczęście tylko na 1 dzień, a i tak było wówczas marnie.
W poprzednim tygodniu przeprowadziłam 8 zajęć online (miało być 10, ale podczas 2 nie udało mi się połączyć z dziećmi), napisałam kilkadziesiąt wiadomości do uczniów i ich rodziców (w tym informacje na temat zdalnego nauczania, sprawozdania z lekcji "na żywo", zaproszenia na nie) oraz nauczycieli (zapisy w dzienniku, podział uczniów na grupy, itp.), przeprowadziłam dziesiątki rozmów telefonicznych z szefową, nauczycielami i rodzicami, wzięłam udział w e-konferencji, przejrzałam zasoby e-podręczników, próbne testy egzaminacyjne pod kątem moich siódmoklasistów, setki innych materiałów publikowanych przez nauczycieli na fb, yt i innych stronach, aby przygotować się do lekcji, do tego na szkolnym profilu fb publikowałam wspierające uczniów i rodziców posty. Wszystko to spowodowało, że od 7.00 do 22/23.00 (z małymi przerwami) wpatrywałam się w monitor komputera. W piątek wieczorem wyglądałam więc jak zombie- przekrwione i podkrążone oczy, ogromne worki pod nimi. Psychicznie też czułam się jak żywy trup (ot, taki oksymoron ;) ).
W minionym tygodniu było dużo spokojniej. Owszem, przeprowadziłam 16 lekcji online, do których przygotowywałam się więcej niż normalnie, aby było ciekawiej, a i musiałam zadbać o bardziej skondensowane treści z powodu ograniczonego czasu, wzięłam udział w dwugodzinnej konferencji przez Zooma, napisałam mnóstwo e-maili, zamieściłam kilkadziesiąt fotografii na szkolnym fb (wymyśliłam zabawę: rodzice przesyłają zdjęcia swoich dzieci, naszych uczniów, jak spędzają ten trudny czas), ale telefon już rzadziej dzwonił, a i ja podeszłam do tego wszystkiego bardziej na luzie.
Po tym tygodniu doszłam do wniosku, że bardzo sobie cenię kontakt z uczniami. Dobrze jest ich widzieć i słyszeć. Owszem, uczymy się, ale pozwalam też na inne rozmowy, żarty. To pomaga. Im i mnie też. :)
W najbliższym tygodniu mam do przeprowadzenia 8 godzin oraz 2 spotkania z wychowankami. Potem zamierzam wypoczywać! :) Tak, Wielkanoc w tym roku będzie inna niż zwykle, ale i tak cieszę się na tych kilka dni wolnego. Jeśli pogoda pozwoli, posiedzę trochę na ogrodowej huśtawce, może coś poczytam, a na pewno wezmę udział we wszystkich paschalnych nabożeństwach, które zapewne będą transmitowane w TV lub Internecie. I planuję się cieszyć obecnością męża, spokojem, czasem Zmartwychwstania. :) Oby Bóg na to pozwolił...
W poprzednim tygodniu przeprowadziłam 8 zajęć online (miało być 10, ale podczas 2 nie udało mi się połączyć z dziećmi), napisałam kilkadziesiąt wiadomości do uczniów i ich rodziców (w tym informacje na temat zdalnego nauczania, sprawozdania z lekcji "na żywo", zaproszenia na nie) oraz nauczycieli (zapisy w dzienniku, podział uczniów na grupy, itp.), przeprowadziłam dziesiątki rozmów telefonicznych z szefową, nauczycielami i rodzicami, wzięłam udział w e-konferencji, przejrzałam zasoby e-podręczników, próbne testy egzaminacyjne pod kątem moich siódmoklasistów, setki innych materiałów publikowanych przez nauczycieli na fb, yt i innych stronach, aby przygotować się do lekcji, do tego na szkolnym profilu fb publikowałam wspierające uczniów i rodziców posty. Wszystko to spowodowało, że od 7.00 do 22/23.00 (z małymi przerwami) wpatrywałam się w monitor komputera. W piątek wieczorem wyglądałam więc jak zombie- przekrwione i podkrążone oczy, ogromne worki pod nimi. Psychicznie też czułam się jak żywy trup (ot, taki oksymoron ;) ).
W minionym tygodniu było dużo spokojniej. Owszem, przeprowadziłam 16 lekcji online, do których przygotowywałam się więcej niż normalnie, aby było ciekawiej, a i musiałam zadbać o bardziej skondensowane treści z powodu ograniczonego czasu, wzięłam udział w dwugodzinnej konferencji przez Zooma, napisałam mnóstwo e-maili, zamieściłam kilkadziesiąt fotografii na szkolnym fb (wymyśliłam zabawę: rodzice przesyłają zdjęcia swoich dzieci, naszych uczniów, jak spędzają ten trudny czas), ale telefon już rzadziej dzwonił, a i ja podeszłam do tego wszystkiego bardziej na luzie.
Po tym tygodniu doszłam do wniosku, że bardzo sobie cenię kontakt z uczniami. Dobrze jest ich widzieć i słyszeć. Owszem, uczymy się, ale pozwalam też na inne rozmowy, żarty. To pomaga. Im i mnie też. :)
W najbliższym tygodniu mam do przeprowadzenia 8 godzin oraz 2 spotkania z wychowankami. Potem zamierzam wypoczywać! :) Tak, Wielkanoc w tym roku będzie inna niż zwykle, ale i tak cieszę się na tych kilka dni wolnego. Jeśli pogoda pozwoli, posiedzę trochę na ogrodowej huśtawce, może coś poczytam, a na pewno wezmę udział we wszystkich paschalnych nabożeństwach, które zapewne będą transmitowane w TV lub Internecie. I planuję się cieszyć obecnością męża, spokojem, czasem Zmartwychwstania. :) Oby Bóg na to pozwolił...
Komentarze
Prześlij komentarz