L4

Trudno uwierzyć, że to już prawie połowa października. Za oknem może i kolorowo, ale deszczowo i zimno, więc za próg domu nie ma ochoty się wychodzić. Na szczęście (?) nie muszę tego robić, bo od wczoraj jestem na zwolnieniu lekarskim i staram się nie myśleć ani o pracy, ani o koronawirusie, choć to bardzo trudne, kiedy zewsząd bombardują mnie różne informacje. Doszło do tego, że jutro jedziemy z mężem zrobić wymazy, żeby mieć pewność, co nam dolega (lub nie). Trzeba bowiem brać odpowiedzialność nie tylko za siebie. 

Co poza tym? Kiedy nie śpię, nadrabiam zaległości książkowe. Niestety, nie czytam niczego ambitnego, bo od dłuższego już czasu nie potrafię na dłużej skupić uwagi na czymś wymagającym. Wystarczy, że muszę to robić podczas sprawdzania uczniowskich prac. ;) Choć właściwie nie wiem, czy one są wymagające. ;)))

Staram się myśleć pozytywnie i uśmiechać wbrew pogodzie za oknem, a także na przekór samopoczuciu i stanowi zdrowia. Trudne to jednak. 

Aby zanadto nie marudzić, pójdę spać. To od wczoraj najlepiej mi wychodzi. ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zwiedzam/-y

11 listopada

O wszystkim (i niczym? ;) ) po trochu...